Większość DDA skarży się na problem z asertywnością. Mają poczucie że albo dają się wykorzystywać, albo sami wykorzystują innych, albo jedno i drugie . Rzadko udaje im się osiągnąć taki poziom satysfakcjonujących relacji o których mogą uczciwie powiedzieć, że każda ze stron wygrywa. Ten brak asertywności kładzie się bardzo dużym cieniem zarówno na ich relacjach osobistych jak i zawodowych, gdyż albo czują się przeciążeni wchodząc w rolę ofiary albo są nielubiani  z powodu zbyt ostrego  podkreślania  swoich  praw (bywa że kosztem innych i bez szacunku dla innych).

Oczywiste jest,  że alkoholowy dom rodzinny to relacja kata i ofiary , gdzie jak dobrze się temu przyjrzeć – role te bywają naprzemienne ( o czym szerzej we wpisie na temat trójkąta Karpmana) .

Pokrótce przypominając – osoba wchodzi w role wybawcy, a brak wdzięczności czyni z niej kata, co budzi odwet i wtedy czuje się jak skrzywdzona  ofiara .  Przy braku asertywności istnieje duże prawdopodobieństwo na  wchodzenie w role wybawcy,  co uruchamia niestety przechodzenie w kolejne role . To tłumaczy dlaczego jako DDA potrafisz o sobie powiedzieć , że jesteś zarówno osobą uległą, jak i agresywną.  Twój alkoholowy dom z racji choroby nie zamodelował Ci co to znaczy partnerstwo , gdyż Twoi rodzicie z oczywistych powodów nie  żyli w partnerskiej relacji – ktoś był górą , ktoś był dołem . Twój dom przez wiele dni utrwalał ci wzorzec,  że albo ktoś wygrywa kosztem innych,  albo że daje się zdominować.

Wieloletnie obserwowanie i uczestniczenie w takim modelu zachowań  powoduje, że trudno jest przełamać wyniesione z domu nawyki gdyż  raz DDA w swej wrażliwości identyfikuje się z ofiarą ( „jestem po właściwej stronie”) a innym razem z agresorem ( „bo tak  przynajmniej można coś osiągnąć”)

Problem jest naprawdę złożony, stoją za nim lata doświadczeń życiowych – więc odwrócenie tej tendencji nie jest czymś łatwym. Warto, żebyś jako DDA zdawał sobie sprawę, że nawet odbycie klasycznego treningu asertywności, często nie przynosi oczekiwanych skutków i może prowadzić do rozczarowani sobą ( nie potrafię , coś ze mną nie tak).

Jeżeli jako DDA chcesz aby asertywność stała się częścią Twojego życia,  to najlepiej  gdy wprowadzasz ją  stopniowo i małymi krokami . Progres a nie doskonałość – niech takie podejście przyświeca Twoim staraniom.  Lepiej nie wymagaj od siebie zbyt dużych i radykalnych zmian – bo to zazwyczaj zniechęca i przypomina chore, czarno-białe  myślenie typu „wszystko albo nic”.  Jeżeli termin „wewnętrznego dziecka” jest Ci bliski , to pewnie rozumiesz że dziecko wychowane w chorym domu potrzebuje wystarczająco czasu aby przyswoić sobie nowy sposób komunikowania się w którym będzie szanować i siebie, i innych.

Od czego więc zacząć? Zacznij od zrozumienia  że ogromną wewnętrzną przeszkodą w stosowaniu asertywności jest to że  w alkoholowym domu obowiązywała zasada – nie ufaj , nie czuj, nie mów, nie zmieniaj .   Wielokrotnie słyszałeś,  aby nie ufać swoim uczuciom – które bagatelizowano, wyśmiewano lub im zaprzeczano. Wielokrotnie poddawano w wątpliwość to co widzisz ( przesadzasz, nie jestem pijany, przesadzasz -nie jest tak źle – zobacz inni mają gorzej  ) , zabraniano Ci mówić głośno o tym co się dzieje – a wszystko to służyło temu  aby ukryć niewygodną prawdę na temat alkoholowego problemu w twoim domu.   Ten podstawowy brak zaufania do swoich uczuć i potrzeb ( może przesadzam, może mi się wydaje, może inni mają rację, w sumie jestem z chorego domu to pewnie nie wiem jak powinno być) – to powoduje że trudno Ci wprowadzić w życie asertywność. Tak poważne wątpliwości osłabiają nawet najlepsze techniki asertywności jakich się nauczysz. Bo asertywność to w gruncie rzeczy nie techniki , które mogą być takie lub inne – asertywność to przede wszystkim przekonanie,  że dobrze jest ufać sobie ( temu co się widzi, słyszy , czuje i czego się w związku  z tym potrzebuje) i dopiero w oparciu o to-  prosić, odmawiać, stawiać granice.

Od czego więc zacząć ? – i tu wracamy do dzienniczka uczuć.  Najpierw naucz się rozpoznawać co czujesz i czego potrzebujesz w poszczególnych sytuacjach.  Dopiero potem przychodzi czas na asertywne wyrażanie.  Jeżeli chcesz ten wpis wykorzystać do zbudowania lub wzmocnienia fundamentów asertywności – to albo pisz dzienniczek uczuć, albo w ciągu dnia często zrób takie wewnętrzne stop i zastanów się co w tej sytuacji tak naprawdę czujesz i czego tak naprawdę potrzebujesz. Jak to opanujesz,  nauka asertywności staje się dużo prostsza. Więc jeżeli chcesz ruszyć z miejsca w asertywności -pytaj siebie CO CZUJĘ I CZEGO TAK NAPRAWDĘ POTRZEBUJĘ w tej konkretnej sytuacji, w tej konkretnej rozmowie, w tym konkretnym miejscu, o tej konkretnej porze.  CO TAK NAPRAWDĘ CZUJĘ I CZEGO TAK NAPRAWDĘ POTRZEBUJĘ.

To jest podstawa. Ale żeby się nie pogubić, ważne przynajmniej dwa elementy:
1) czy myślenie nie jest zniekształcone ( czyli co sobie dopowiadamy do faktów)
2) pamiętanie, że prawa osobiste dotyczą i mnie, i tej drugiej osoby

wpis o trójkącie Karpmana ( wybawca, prześladowca, ofiara ) znajdziesz tutaj
http://ddainspiracje.pl/?p=376

pozdrawiam
Joanna Dudniczenko