RÓWNOWAGA W DAWANIU I BRANIU
Dla większości DDA znalezienie tej równowagi jest niezwykle trudne, z tej choćby przyczyny iż alkoholowe domy pogrążone były w skrajnej nierównowadze.
Dlatego wchodząc w dorosłe życie jedni przyjmują rolę opiekunów, ratowników, bohaterów. Ci, nadmiernie identyfikując się z rodzicielską stroną swej osobowości, mają problem z nadodpowiedzialnością wobec innych, którym matkują, ojcują – często kosztem swoich potrzeb, swoich marzeń, swoich sił, czasu wolnego.
Drudzy zaś okopują się na pozycjach dzieci, które od innych dorosłych osób oczekują troski, opieki, nieustannej wyrozumiałości i bezwarunkowej akceptacji jakiej nie zaznali w dzieciństwie – co niestety wpycha ich na tory nieodpowiedzialności i roszczeniowości w kontaktach z innymi.
Jednym z największych minusów trwania w takich postawach są podupadające, coraz mniej satysfakcjonujące relacje z innymi ludźmi oraz towarzyszące temu intensywne, nieprzyjemne uczucia. DDA nadmiernie dający, czują się wykorzystani, przemęczeni, rośnie w nich poczucie krzywdy, złości i nierzadko zaczynają przyjmować postawę oskarżycielską. Natomiast DDA nastawieni na branie, po pewnym czasie doświadczają krytyki i odrzucenia, a co za tym idzie poczucia winy i poczucia niskiej wartości – co skłania ich w kierunku przyjmowania postawy obronnej. Obydwie postawy mają niestety zazwyczaj charakter sztywny, bo też i przyjmowane role w rodzinnym domu też miały charakter sztywny.
Te skrajne postawy powodują że DDA niezwykle trudno stworzyć zdrową relację zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym.
Jednak uświadomienie sobie tych ograniczeń, tego niezdrowego dziedzictwa wyniesionego z zaburzonego domu, daje szansę na zweryfikowanie swoich postaw w kierunku większej równowagi. Dostrzegając szkodliwe skutki takich skrajnych postaw, DDA może sobie zadać pytanie czy w konkretnej relacji jest bardziej rodzicem czy dzieckiem, i adekwatnie do odpowiedzi może zmniejszyć opiekę lub zwiększyć troskę o tę drugą osobę – dzięki temu w miejsce rodzica lub dziecka pojawi się zupełnie nowa jakość, pojawi się dorosły. A przecież jednym z warunków udanego związku partnerskiego czy przyjacielskiego, jest związek dwóch emocjonalnie dorosłych osób, które potrafią stworzyć związek oparty na wzajemności, czyli naprzemiennym dawaniu i braniu.
COPYRIGHTS (C) Joanna Dudniczenko
Kopiowanie tekstów na inne strony internetowe wymaga zgody autora, zamieszczenia imienia i nazwiska autora, tytułu tekstu oraz odsyłacza do strony internetowej http://ddablog.wordpress.com obecnie www.DDAinspiracje.pl
terapia DDA online – zapraszam jeżeli pochodzisz z rodziny alkoholowej ( lub dysfunkcyjnej) i pragniesz tworzyć związki oparte na partnerstwie i wzajemności.
Temat dawanie – branie trafił w 10 z moimi ostatnimi przemyśleniami. Dużo myślałm a propos mojej matki, jej ciągłego narzekania na bycie wykorzystywaną służącą, na ciągłe roszczenia jej dzieci i jej męża i brak możliwości uwolnienia się od tego.
Dziękuję Asiu!
Dla mnie rowniez jest to temat aktualny.
Czytajac artykul, wspominajac przeszlosc, doszlam do kilku istotnych wnioskow.
Teraz swoje uczucia chce przekazac mezowi i terapeuce.
Terapia idnywidualna, poglebianie wiedzy na temat DDA ,zrozumienie problemow DDA pozwolilo mi na “wejscie w siebie”, w moje wnetrze.
Teraz wlasnie biore pod uwage swoje emocje, uczucia.Dziele sie nimi i juz nie zamykam sie w sobie, nie tworze bariery.
Zdobywam sie na odwage by porozmawiac na wazne tematy z moimi bliskimi.Nie izoulje siebie od otoczenia.
To wszystko bardzo mnie buduje, moja osobe, moje wnetrze.Staje sie bardziej pewna siebie, swoich odczuc.Juz nie potrzebuje potwierdzenia innej osoby, tylko sama slucham siebie i to co uslysze jest moja odpowiedzia.
Czuje jak jestem w trakcie przejcia…jakiegos mostu.Czasem bywaja trudne chwile…zwlaszcza gdy czuje niepewnosc.
I mimo ze czasem ten most sie zachwieje a ja trace rownowage, to i tak mam nieodparta chec pojscia dalej do przodu…
Chce przejsc na drugi brzeg.
Odkad zaczelam terapie indywidualna bardzo zmienilo sie moje podejscie do zycia, do mojej osoby, moich bliskich.Teraz postrzegam swiat przez inny punkt widzenia…i mimo ze chwilami jest ciezko to i tak to nowe zycie jest owiele lepsze, ciekawsze, szczesliwsze, weselsze.Bardziej kolorowe.
Skoro jestem na stronie zwiazanej z DDA to chcialam sie zwierzyc ze swoich odczuc, zwiazanych w tym temacie.
takie wpisy są bardzo cenne, bo dodają otuchy i są drogowskazem dla innych – dziękuję za Wasze przemyślenia i odczucia
Z grona mężczyzn wyławiałam na swojego partnera zwykle takiego, który wymagał mojej opieki.I opiekowałam się nimi skutecznie wyrzekając się siebie.W wieku 43 lat uświadomiłam sobie, że najwyższa pora to zmienić.W czwartek mam pierwsze spotkanie na indywidualnej terapii DDA. Lepiej późno niż…później :).
No cóż… ja też w wieku 41lat odkryłam co to DDA i że też dotyczy mne ten syndrom. Dotyczy na tyle, że zaczęłąm “swirować” – szpiegować domowników, moja samoocena spadła do zera, miałam mysli samobójcze… depresję nadal mam. Pierwszy duzy krok dla siebie – znalazłam pomoc, terapię grupową dla DDA, dopiero początek, ale czuję, że to pomoże mi “normalnie” żyć. Chociaż jest trudno, zderzenie ze swoimi uczuciami, zepchniętymi na dno duszy jest bardzo bolesne…
Ja swoje cechy opiekuńcze DDA nadopiekuńczego odkryłam wcześnie,mam 26 lat. Odkryłam siebie na terapii dla DDA. Cały mój 2,5 letni związek to było nieustanne ratowanie, ponad moje siły. Zatraciłam całą siebie i teraz próbuję będąc sama odzyskać swoją osobowość i wiedzę o swoich potrzebach. Poznaję się od podstaw jak człowiek, który wyszedł ze śpiączki. I boję się, bo kolejni mężczyźni, których poznaję mają przeróżne życiowe problemy i ja kompletnie nie umiem rozróżnić, czy facet mi się po prostu podoba, czy już włącza mi się opiekuńczość i widzę kandydata do matkowania. Nie ma przecież ludzi bez problemów i przeszłości, tylko ja się obawiam, że nie odróżnię pozytywnych relacji z kimś od tych moich typowych dla DDA “skrzywionych”. JAK mam odróżnić uczucie od potrzeby opieki nad kolejną osobą??
Marzę o rodzinie i równocześnie nie wierzę w nią. Paradoks, paranoja, przerażające:(
równowaga w dawaniu i braniu …
skojarzyło mi się to ze świetnym tekstem Testeq’a na jego blogu “Oddychanie”. http://biz.blox.pl/2008/08/Oddychanie.html
W prostych słowach wytłumaczył coś, co wydaje się mi się dosyć trudne. Od czasu kiedy to przeczytałam – staram się “oddychać”. Baczniej przyglądam się swoim relacjom. Polecam 🙂
Rzeczywiście świetne o tym oddychaniu 🙂
Powinno się znaleźć we wpisie – bo szkoda żeby umknęło .