Gdy czytam zapytanie do DDA “co jest ich największym problemem z którym się borykają”, to odpowiedzi bardzo często dotyczą trudności w tworzeniu dobrego związku. Jest to jedna z większych bolączek DDA, która sprawia że szukają pomocy w swoim dorosłym życiu.
Oczywiście zbytnim uproszczeniem byłoby powiedzieć , że każde Dorosłe Dziecko Alkoholika tworzy trudny związek. Jednak spora ich część rzeczywiście wchodzi w destrukcyjny związek pomimo składanych sobie obietnic, że mój dom będzie inny ( lepszy) niż ten z którego pochodzę. Odpowiedź wydaje się oczywista – trudny dom rodzinny, to brak wyniesionych z domu umiejętności tworzenia dobrego związku. Ale co tak najbardziej decyduje o tym, że tworzony związek nierzadko pomimo dobrych chęci okazuje się porażką?
Dom rodzinny dający dobre fundamenty jest wtedy gdy dziecko
- czuje że jest kimś ważnym, wartościowym w swoich zaletach i niezależnie od słabości
- dostaje wystarczającą ilość uwagi
- nabiera wewnętrznego przekonania że jego uczucia i potrzeby są brane pod uwagę –
wtedy tworzy wartościowy ale też REALISTYCZNY obraz siebie:
JESTEM WYSTARCZAJĄCO DOBRY, WYSTARCZAJĄCO WAŻNY .
Z takim wewnętrznym przekonaniem wie że zasługuje na dobre traktowanie i wie że nie musi być idealnym człowiekiem aby to dobre traktowanie otrzymać.
Doświadczając takiej wystarczająco dobrej uwagi, troski z akcentem na wystarczająco dobra miłość , w naturalny sposób uczy się że wystarczająca dobra nie znaczy że jest to idealna miłość. Widzi że przy wystarczająco dobrej miłości osoby dające miłość czasami też zawodzą, maja swoje rysy i słabości a przecież mimo to są w ogólnym rozrachunku w porządku nawet jeżeli czasami się czegoś nie dostaje albo mogłoby być lepiej – wtedy dziecko tworzy REALISTYCZNY OBRAZ TEJ DRUGIEJ OSOBY , REALISTYCZNY OBRAZ ZWIĄZKU ale tez REALISTYCZNE OCZEKIWANIA
A to znaczy ze ta druga osoba z która buduje wystarczająco dobry związek
- też jest wartościowym człowiekiem pomimo słabości do których ma prawo
- też ma swoje myśli, uczucia, potrzeby które są brane pod uwagę .
Przy takim podejściu nie ma przyzwolenia na krzywdę ale jest przyzwolenie na niedociągnięcia i pewne rozczarowania i frustracje , nie ma wywyższania ani poniżania, nikt nie ma patentu na jedynie słuszną racje i dostosowywanie kogoś do narzucanych przez siebie norm i ideałów .
Co się dzieje gdy DDA nie doświadczyło wystarczająco dobrej miłości, wystarczająco dobrego obrazu siebie i wystarczająco dobrego obrazu drugiej strony? Wtedy jest duża przestrzeń na wchodzenie albo w krzywdzące relacje albo dążenie do idealnego związku w którym nastąpi rekompensata krzywd zaznanych w dzieciństwie. Pierwsza sytuacja jest oczywista, DDA stawia się w roli ofiary, pojawia się przyzwolenie na agresję i wykorzystywanie. Drugi wariant (ten idealistyczny ) dla wielu DDA bardzo pociągający , nie jest postrzegany jako też potencjalnie destrukcyjny a niestety ma on w sobie również spory element agresji tyle że w białych rękawiczkach – wygórowane oczekiwania wobec drugiej osoby, brak akceptacji dla jej inności czy słabości, otwiera drogę do krytycyzmu i odmawiania tej osobie praw do swoich autonomicznych uczuć, potrzeb i przekonań, innej oceny sytuacji.
Doświadczenie WYSTARCZAJĄCO DOBREJ MIŁOŚCI, UWAGI, TROSKI daje człowiekowi taką dobrą granicę na co w związku absolutnie nie można się godzić ( niedopuszczalne), a na co spokojnie można a nawet należy przymknąć oko (nieidealne ale jednak dopuszczalne)
Jeżeli tej wystarczającej miłości nie było w rodzinnym domu, a w alkoholowym domu często nie było – czasami te dobre fundamenty mogli tworzyć dziadkowie, ktoś z rodziny, czasami nauczyciele, trenerzy, pedagodzy lub terapeuci słowem inne ważne osoby i wtedy DDA łatwiej tworzyć dobry związek – bo nawet jeżeli rodzice byli niewydolni wychowawczo to życzliwa uwaga i troska , lubienie Ciebie płynęło z innej strony i niwelowało różne deficyty emocjonalne . Jeżeli jednak tej życzliwej i realistycznej zarazem troski i uwagi nie było ani w rodzinnym domu i w niewystarczający sposób płynęło z innej strony – wtedy DDA wchodzi w związek z ogromną raną emocjonalną i albo w swej nieufności torpeduje bliskość i starania drugiej strony ( bo przecież miłość się nie może udać – kim ja jestem żeby sie udało ? jak mnie pozna to odejdzie czyli zły obraz siebie) albo ( zły obraz tej drugiej strony – i tak okaże się jaki jest naprawdę ) lub wchodzi z nierealistycznymi oczekiwania mi że związek uleczy to całe przeszłe cierpienie, że będzie cudownie, że musi się udać w pod każdym względem i w każdym calu ( zero tolerancji na niedoskonałość partnera i związku ) Z jednej strony więc brak wiary w siebie lub drugiego człowieka, że będziemy wystarczająco dobrzy aby stworzyć udany związek, z drugiej strony idealizm i nierealistyczne, zbyt wysokie oczekiwania co do związku i wtedy prędzej czy później musi dojść do rozczarowania.
Jak wspomniałam na początku wpisu – zdrowe fundamenty dają realistyczny obraz siebie ( nie jestem kimś zasługującym na odrzucenie lub złe traktowanie ale też nie musze być ideałem aby ktoś chciał ze mną być w dobry kochający sposób, mam w sobie dobre i mniej dobre cechy i doświaczyłem że z takim mną są ludzie, którzy lubią być blisko mnie, cenią mnie i nie wyolbrzymiają moich słabości). Dzięki takieiemu doświadczeniu , że jestem wystarczająco dobry pojawia się przekonanie że potrafię też otwierać się na bliskie relacje które są wystarczająco dobre, nie będę więc trwać w związku z potworem ale nie popadnę w skrajność że ta druga osoba musi być idealna w tym co dla mnie ważne. Mam w sobie życzliwość i pewną dozę tolerancji dla siebie i tej drugiej osoby, lubię i kocham siebie pomimo pewnych słabości ale też lubię i kocham te drugą osobę pomimo jej pewnych słabości.
Wpis na blogu oczywiście nie wyczerpuje problemu – ma na celu zwrócić uwagę na potrzebę realistycznego obrazu siebie, drugiej osoby i związku oraz na realistyczne oczekiwania wyrażające się w powiedzeniu że ma być WYSTARCZAJACO DOBRZE a niekoniecznie idealnie. Wypracowanie takiej postawy pozwala DDA tworzyć dobre związki. Jak wspomniałam nie jest bezwzględnie konieczne aby DDA otrzymało to od rodziców, sieć wsparcia mogła obejmować przecież inne ważne i znaczące dla Ciebie osoby i niwelować braki z domu. Jeżeli jednak tak nie było, to niewątpliwie czas poszukać dla siebie takiego wsparcia w dorosłym życiu aby doświadczyć dobrej, życzliwej, realistycznej uwagi i troski co pozwoli budować Ci zdrowsze związki. Takiej postawy możesz szukać wśród emocjonalnie poukładanych przyjaciół, w grupach wsparcia lub w terapii. Właśnie dlatego mówi się że sama wiedza i książki nie leczą – trzeba DOŚWIADCZYĆ dobrej relacji aby mogła nastąpić istotna zmiana w Tobie i Twoim życiu.
Na podsumowanie zamieszczam mówiący o tym wiersz poetki i psychoterapeutki Dagmary Kuczyńskiej-Ginko
STYCZEŃ
czasami od człowieka
powieje takim chłodem
celowo lub przypadkiem
a także mimochodem
ktoś inny musi dotknąć
zmrożonych uczuć w duszy
i rozgrzać oszronione
powieki dłonie uszy
nie bać się i nie uciekać
mimo inwazji lodu
chuchać tulić ocieplać
żeby ktoś ruszył do przodu
Zapamiętam, że warto wypracować w sobie postawę JESTEM WYSTARCZAJĄCO DOBRA aby tworzyć wystarczająco dobre relacje.
Bardzo przydało mi się wyjaśnienie, dlaczego związek, w którym dominują zapędy do idealizmu, jest również destrukcyjny, podobnie jak związek, gdzie człowiek wchodzi w rolę ofiary. Pouczające dla mnie jest sformułowanie, że zawiera on “element agresji tyle że w białych rękawiczkach – wygórowane oczekiwania wobec drugiej osoby, brak akceptacji dla jej inności czy słabości”, co “otwiera drogę do krytycyzmu i odmawiania tej osobie praw do swoich autonomicznych uczuc, potrzeb i przekonań, innej oceny sytuacji”. W moim domu dokładnie to było. Mama czuła się ofiarą męża alkoholika, i zupełnie nie zdawała sobie sprawy, i ja również nie, że głównie na tym mężu, moim ojcu, wyładowywała swoją agresję – właśnie w sposób wyrażony powyżej. Robi to do dzisiaj, ale teraz głownie ja jej pozostałam, żeby się w ten sposób rozładowywać.
Ja na szczęście przeszłam już terapię dla DDA, mam szczęście trafiać czasami na takie mądre teksty jak powyżej i korzystam z Programu 12 Kroków, żeby tą agresję identyfikować i radzić sobie z nią … jakoś… i przekonywać siebie, że wcale nie muszę być idealna, wystarczy że będę WYSTARCZAJĄCO DOBRA.