dzisiaj trochę o tym, że DDA a współuzależnienie często idą w parze…
To bolesne, a zarazem przymusowe uzależnienie się od akceptacji innych jako podstawy poczucia bezpieczeństwa, poczucia własnej wartości i tożsamości, nazywane jest współuzleżnieniem.
( Cermak, Rutzky , Czas uzdrowić swoje życie)
Jeżeli pragniesz sprawdzić czy w odpowiedzi na chorobę alkoholową w Twoim domu wykształcił Ci się mechanizm współuzuależnienia, który teraz w dorosłym życiu przenosisz na relacje z ludźmi – poniżej zamieszczasz listę typowych cech i skłonności osób współuzależnionych.
JEŻELI JESTEŚ WSPÓŁUZALEŻNIONĄ OSOBĄ MASZ NASTĘPUJĄCE CECHY LUB SKŁONNOŚCI
- Nie potrafisz odróżnić własnych myśli i uczuć od myśli i uczuć kogoś innego. Myślisz “za kogoś”, planujesz za kogoś, spłacasz długi za kogoś.
- Do dobrego samopoczucia potrzebna Ci jest aprobata i uwaga innych ludzi, ponieważ sądzisz że nie jesteś wystarczająco dobrą osobą.
- Czujesz się niespokojny i winny, gdy ktoś obok Ciebie ma kłopot lub przeżywa trudność. Nie umiesz temu towarzyszyć bez napięcia.
- Zachowujesz się tak, jakbyś ciągle za coś przepraszał.
- Często nie wiesz, czego naprawdę chcesz ani czego potrzebujesz. Sądzisz, że inni lepiej wiedzą co jest dla Ciebie dobre, więc rzadko opierasz się na własnym zdaniu w tej sprawie.
- Stale przekonujesz innych, że naprawdę zasługujesz na miłość i cierpisz w milczeniu z powodu niedoceniania.
- Nie masz czasu dbać o siebie.
- Masz w sobie więcej krytycyzmu niż realizmu i dlatego niepoprawnie idealizujesz ludzi . Za każdym razem przeżywasz rozczarowanie o oburzenie, że ktoś “żyje nie tak jak trzeba”.
- Przeżywasz swoje życie jako ofiara nie sprzyjających okoliczności. Nie potrafisz stawiać wymagań ani zdrowych warunków i być konsekwentną osobą
- Kłamiesz, by niemądrze osłaniać tych, których kochasz.
- Pozwalasz by inni Cię ranili, nie próbując się bronić. Boisz się odrzucenia.
- Bycie z samym sobą jest dla Ciebie trudne.
- Jesteś tak zajętą osobą, że nie masz czasu nad niczym się zastanawiać.
- Niczego od nikogo nie potrzebujesz.
- Nie umiesz bawić się i być spontaniczną osobą.
- Jesteś przestraszony, zraniony i zły, lecz obawiasz się tego po sobie okazać. Boisz się swojej złości.
- “Musisz” pracować, spać, jeść i uprawiać seks, nie mając z tego w gruncie rzeczy żadnej przyjemności.
- Stosunki z innymi ludźmi okazują się być dla Ciebie pułapką.
- Musisz zmuszać, manipulować, zrzędzić i dąsać się , żebrać i dawać uczuciowe lub rzeczowe , łapówki, by inni zrobili to czego chcesz.
- Odczuwasz beznadziejność, bezsilność i niemożność odmiany swojej sytuacji.
- Musisz stale się spieszyć, więc nie masz czasu na refleksję nad sensem życia ani o Bogu.
opracowanie : Instytut Psychologii Zdrowia i Trzeźwości
Jak dobrze to już mieć za sobą! Dużo pracy mnie to kosztowało, ale dużo bardzo rozwijającej pracy.
Ludzie czasami mówią, że chcieliby być znowu młodzi, że chcieliby mieć znowu 18 lat …
Ja bym nie chciała, bo tamte moje lata były wypełnione bólem, żalem, ogromnym strachem, poczuciem odrzucenia, poniżenia, izolacji. Nie byłam zupełnie pewna siebie, nic o sobie nie wiedziałam, wszystko uzależniałam od tego, co na zewnątrz – sukcesu, aprobaty grupy, rodziny, pieniędzy. Nie potrafiłam sama o sobie decydować, wybrać sama butów czy ubrania …
Koszmar!
A moje związki?
Każde zerwanie przeżywałam jak jakąś śmierć! Czułam się jakbym rzeczywiście umierała wraz z odejściem partnera. Nieważne, jaki on dla mnie był! I to zawsze mnie rzucano, to ja byłam pokrzywdzona i nie potrafiłam sobie poradzić albo pakowałam się w kolejny związek na zasadzie “aby szybko kogoś nowego znaleźć”, bo od tego czy z kimś jestem zależała moja samoocena.
Dziś też mam kilka kwestii do przepracowania, ale jestem wolną osobą! Dzięki pracy na terapii, dzięki pracy własnej moje relacje z ludźmi zmieniły się o 180 stopni! Jestem szczęśliwą mężatką, a moje małżeństwo i mój mąż spełniają w moim życiu wspierającą rolę. Jestem wolnym człowiekiem, wyrażam siebie i swoje zdanie, poznaję sibie coraz lepiej i wiem, na co mnie stać, wiem, jak siebie realnie oceniac! Lubię siebie i mam siebie za co cenić! Widzę przed sobą bardzo ciekawe perspektywy! Odkryłam, w czym jestem dobra i co lubię – kiedyś nie było o tym mowy, bo byłam tylko beznadziejna w swoich oczach!
Mogłabym bardzo długo wymieniać, co się w moim życiu pozmieniało. Chodzi o to, że to się da zmienić systematyczną pracą, chęcią i determinacją do uratowania swojego życia.
Poleganie na akceptacji innych ludzi, ich nastrojach i opiniach jest zgubne. To tak jakbyśmy zakuli się w kajdanki i oddali im kluczyk!
Życie nie musi być walką i nie jest, kiedy polegamy na własnej akceptacji samych siebie, bo wtedy odzyskujemy naszą moc i odbieramy innym władzę nad sobą. Niech moc będzie z nami! 🙂
Cieszę się, że piszesz o swoich zmianach. Taką listę współuzależnienia czyta się zupełnie inaczej, gdy ktoś inny dodaje na przykładzie swojego życia , że to jest nie tylko do autodiagnozy i podłamania się na swój temat, ale jak najbardziej do realnej zmiany. pozdrawiam
p.s. fajnie się czyta jak piszesz o swoim małżeństwie właśnie z takiej uzdrowionej perspektywy.
Moje małżeństwo postrzegam z kilku stron:
1) poznanie takiego wspaniałego mężczyzny jak mój mąż to znak od Boga, że już jestem gotowa na lepsze życie, na tworzenie związków, bo wykonałam pewną pracę nad sobą
2)jest to więc też znak, że czeka mnie dalsza praca, aby ten związek nie tylko utrzymać, ale również czynić go szczęśliwym
3) małżeństwo i związek z wspaniałym człowiekiem, któremu mogę powierzyć moje myśli to warunki cieplarniane dla mojego rozwoju, terapii, bo to mi daje poczucie bezpieczeństwa, ciepła – czegoś, co mi bardzo potrzebne, kiedy przychodzą momenty ciężkie i przykre wspomnienia
4) to możliwość odkrycia we mnie tej wartościowej części, która może wiele zapewnić drugiemu człowiekowi i mu siebie oddać, służyć, pomagać, być potrzebną, kochać go, pocieszać, wspierać, cieszyć się z nim i z niego, płakać za jego smutki, żyć z nim i tworzyć wspólnie wspaniałe życie
5) jest to moja nagroda, błogosławieństwo za to, że wzięłam mój krzyż, czy jak kto woli – wzięłam pewną odpowiedzialność za moje życie w takiej postaci, w jakiej je zastałam; wzięłam odpowiedzialność za siebie tak mizerną i zastraszoną, jaką kiedyś byłam; że nie skreśliłam siebie, nie przestraszyłam się ani siebie, ani swojego życia, wzięłam je takie, jakie jest i doprowadziłam do zwyciestwa! Tak należy podchodzić do symptomów choroby współuzależnienia – nie należy ich uważać za coś stałego. One są, ale równie dobrze może ich niedługo nie być!
Ludzie często widzą coś strasznego w swoim życiu i od razu uciekają, panikują, boją się, odrzucają siebie i swoje życie, bo przyjmują za coś stałego ten straszny element. Tymczasem jak się zaczynamy temu przyglądać okazuje się, że nie taki diabeł straszny …
Tak samo jest z symptomami współuzależnienia – im bardziej je prześwietlamy, im bliżej się im przyglądamy, im więcej o nich czytamy i wiemy, tym mniejsze się nam one wydają. Bledną w obliczu PRAWDY.
Tak samo jest z każdym szkodliwym wzorcem czy nawykiem, który przyjęliśmy za swój własny …
Ból, krzywda, cierpienie nie muszą być dla nas straszne. Życie nie musi być walką, jeśli tak postanowimy. Odnalezienie PRAWDY w sobie rozpuszcza i neutralizuje wszelkie wątpliwości!
Za każdym razem, kiedy widzę w sobie jakiś wzorzec, jakieś szkodliwe przekonanie na swój temat, np. “jestem głupia, jestem beznadziejna, mało zarabiam”, natychmiast zadaję sobie pytanie: CZY TO JEST PRAWDA? KTO MI TO PIERWSZY POWIEDZIAŁ? CZY TO RZECZYWIŚCIE JA TAK MYŚLĘ, CZY PO PROSTU PO KIMŚ POWTARZAM BEZWIEDNIE? W JAKICH WARUNKACH NAUCZYŁAM SIĘ MYŚLEĆ I CZUĆ W TEN SPOSÓB? CZY DAM RADĘ SIĘ OD TEGO UWOLNIĆ? CZY TO TAKA ABSOLUTNA PRAWDA, CZY TYLKO WYMYSŁ CHOREGO, ZAKOMPLEKSIONEGO, ZASTRASZONEGO UMYSŁU?
Zwykle się okazuje, że to nieprawda! Prawdę poznaje się po tym, że człowiek odczuwa spokój, miłość, radość, zadowolenie, szczęście, łagodność, delikatność, wewnętrzną harmonię i siłę. Te uczucia są właściwym kierunkiem na kompasie życia, a PRAWDA wskazówką, która zawsze nieomylnie do nich prowadzi i na nie wskazuje.
Pozdrowienia w to piękne, niedzielne, sielankowe popołudnie! 😉
dokładnie tak jak piszesz – współuzależnienie to nie jest jakieś kalectwo do końca życia , tylko właśnie pewien zbiór zachowań, myśli, sterotypów na swój temat i można to zmienić. Niezwykle inspirujące były dla mnie wywiady przeprowadzone z osobami współuzależnionymi, które były już po terapii. Badałam m.in. ich poziom satysfakcji w relacjach, umiejętność dbania o jakość swojego życia, asertywność – zazwyczaj wychodziłam z tych spotkań mocno poruszona i podbudowana – tak ogromne zmiany pomimo naprawdę trudnych doświadczeń życiowych.
Tez pozdrawiam, choć u mnie akurat pracowicie w ten weekend – czas pisania sprawozdań o podopiecznych. Sielanka musi trochę poczekać;)
Cieszę się lady, że Tobie się udało 🙂