Wchodzisz w rolę wybawcy kiedy :
- robisz coś, czego w rzeczywistości nie chcesz robić
- mówisz “tak”, kiedy myślisz “nie”
- robisz coś dla kogoś czy za kogoś, kto sam może i powinien to zrobić
- zaspokajasz potrzeby kogoś, kto Cię o to nie prosił
- robisz więcej niż należy w sytuacji, gdy ktoś prosi Cię o pomoc
- wkładasz we wspólną pracę większy wysiłek niż druga osoba
- przejmujesz się uczuciami innych
- myślisz za innych
- mówisz za innych
- ponosisz za innych konsekwencji ich czynów
- rozwiązujesz problemy za innych
- nie zajmujesz się tym czego sam chcesz, potrzebujesz i pragniesz
Miłość nie może istnieć bez sprawiedliwości. Miłość musi łączyć się ze współczuciem, co oznacza wspólne z osobą kochaną znoszenie trudów i cierpień. Nie oznacza to jednak znoszenia cierpienia spowodowanego niesprawiedliwością tej osoby. A niesprawiedliwość jest tym, co często spotyka rodziny alkoholika.
źródło: Mellody Beattie – Koniec współuzależnienia.
terapia DDA online – zapraszam jeżeli pochodzisz z rodziny alkoholowej ( lub dysfunkcyjnej) i pragniesz wyjść z bycia ratownikiem wobec wszystkich z wyjątkiem siebie.
Do tej lektury na pewno zajrzę!
Pozdrawiam!
bardzo polecam. Z jednej strony książka opiera się o fachowe informacje, bo autorka pracowała jako instruktor leczenia uzależnień i współuzależnień. A z drugiej strony do tej wiedzy dokłada dużo swoich przemyśleń, odczuć , zrozumienia trudności w zdrowieniu – bo sama przez to przeszła.
Mellody Beattie to ciekawa i inspirująca postać, która najpierw podniosła się z własnego uzależnienia, a potem współuzależnienia. I nie tylko – bo życie to też inne problemy z którymi przyszło jej się zmierzyć : wyjście z bezrobocia i powrót do społeczeństwa po uzależnieniu, rozwód, , pożar domu i tragiczna śmierć syna…
To co autorka pisze , nie tylko akademicką wiedzą, ale krok po kroku wprowadzaną we własne życie. Dużo zrozumienia dla problemu, dużo pokory wobec problemu i dużo siły.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Ja jestem wybawcą, na każde z powyższych twierdzeń, odpowiadam, to jest to, co robię. Jestem superratownikiem. Ale dokuczyło mi to tak bardzo, ze już nie mogę tak dłużej. Rozstałam się z facetem, który był AA, ale tylko chodził na mitingi, co raz wraca do picia. Ma bardzo roszczeniową postawę. To nie dla mnie facet.
Robię teraz dużo dla siebie, próbuję wrócić do moich zainteresowań, stawiam małe granice, zaczynam odcinać sie od mojego nałogowego pomagania.
Jestem typowym ratownikiem, robię, mówię, myślę za innych , daję z siebie więcej niż biorę, lubię pomagać, lubię być bohaterem, ale nie wiedziałam, że to trójkąt dramatyczny lub DDA , bo niesprawiedliwość mnie spotyka od dzieciństwa, myślałam, że tak ma być, a ja chce być lepsza, dobra dla innych , nie ważne , że to moim kosztem, lubię jak ktoś jest zadowolony, że nie wraca poczucie niskiej wartości,….czy to źle?…dla mnie chyba tak, bo z perspektywy czasu , czuję się ofiarą….
Mam tendencję do robienia wszystkiego, o czym mowa powyżej. Dzięki lekturze wielu książek i spotkaniom z terapeutami (regularnie dopiero od 4 miesięcy) – zaczynam świadomie powstrzymywać się od tych czynności.
Często mi się jeszcze zdarza, że słucham kogoś jak coś i brakuje mu słowa. Ja już już mam na końcu języka “właściwe” słowo: i nie mówię go, bo myślę sobie: nie mów za innych.
Ostatnio pewna osoba poprosiła mnie żebym coś kupiła na rzecz wspólnoty AŻ, a ja bez wahania powiedziałam “tak” mimo, że w tym momencie nawet nie wiedziałam, czy mam tyle gotówki. Zmieniłam zdanie i poszłam do tej osoby oddać tą rzecz, odebrałam pieniądze. Osoba była bardzo tym poruszona. Ja też się poruszyłam i zezłościłam, powiedziałam jej o tym. Przeczekałam jej poruszenie, po czym zadecydowałam w najlepszy dla siebie sposób.
Pilnuję się, żeby nie myć większej ilości naczyń niż mój mąż. I żeby nie płacić więcej i żeby nie organizować więcej. Nie wiem, czy przypadkiem nie zaspokajam jeszcze potrzeb osób, które mnie o to nie prosiły, chciałabym siebie poobserwować w względzie. Przypominam sobie, że ostatnio na grupie nie zgłosiłam swojego problemu, bo pomyślałam, że pozwolę najpierw innym, słabszym, które mnie wcale nie prosiły o pomoc, dojść do głosu, bałam się wyjść na “zbyt potrzebującą”….
Ksiazka super polecam!
ok