Myślę,  że doświadczyłeś już wystarczająco krzywd, smutku, wstydu, samotności i pomijania Twoich potrzeb – aby to trwało nadal  w dorosłym życiu.  Wtedy nie miałeś wyboru – ale teraz możesz o wiele więcej niż jako dziecko . Jednak nie czekaj aż ktoś zrobi to dla Ciebie i za Ciebie, nie czekaj aż znajdzie się partner, który obdarzy Cię taką uwagą, miłością i troską do jakiej tęskniłeś w dzieciństwie. Nienasycony głód miłości w gruncie rzeczy jest przeszkodą w budowaniu zdrowego związku,bo nawet najlepszy partner/partnerka nie zastąpią nam rodzica , i zresztą wcale nie powinni nam matkować czy ojcować – nie o to przecież chodzi w dobrym i zdrowym  związku . Nie czekaj aż ktoś zajmie się Tobą i wynagrodzi Ci wszystkie braki z dzieciństwa – takie oczekiwania są tak duże i nierealistyczne, że zazwyczaj przerażają partnera, który ucieka ze związku albo pozostając w związku czuje się nim przeciążony i sfrustrowany niemożnością sprostania oczekiwaniom DDA. Bywa też drugi biegun – kiedy w swoim związku DDA powiela zapamiętane schematy z dzieciństwa – że tak naprawdę niewiele mi się należy i trzeba poprzestać na tym co jest.   Niezależnie od tego na jakim biegunie się plasujesz – walczącego o wszystko czego nie miałeś czy godzącego się na wszystko czego nie miałeś – to w tych opcjach nadal nie jesteś dobry dla siebie.   Nie czekaj też że musisz dostać  od rodziców  to czego wtedy zabrakło, bo bez tego nie ma szans.  Nie czekaj aż rodzice się zmienią, zrozumieją, przeproszą, naprawią swoje błędy… Trudno powiedzieć czy i kiedy tak się stanie.    Czekanie aż inni przytulą Cię do swojego serca – to trochę loteria.   Otwórz się na to, ale nie zapominaj że tak naprawdę tylko Ty jesteś zawsze przy sobie , a teraz jako osoba dorosła możesz naprawdę dużo dla siebie zrobić. Uwaga, troska, współczucie i wsparcie – to nie musi być los szczęścia ale codzienna decyzja – tak , chcę się zaopiekować sobą, dzieckiem z tamtego okresu, które pozostawione przez lata samo sobie, może się ciągle złości na to co się stało; albo zastygło w bezruchu i boi się zrobić krok do przodu aby nie okazało się gorzej ; albo płacze do teraz i nie widzi dla siebie dobrego wyjścia; albo udaje, że wszystko jest dobrze i pokazuje swoje sukcesy aby nikt się nie domyślił że jest w gruncie rzeczy źle; albo rzuca się w różne namiastki przyjemności aby oderwać się od rozpaczy i pustki …  Być dobrym dla siebie – co to w zasadzie znaczy? jak do tego dojść? od czego zacząć?  Zatrzymaj się na chwilę.  Zobacz siebie małego z tamtego okresu.  Jaki obraz przyszedł? Ile to dziecko ma lat? Jak wygląda? Jaka ma twarz? Popatrz w jego o oczy i wyczytaj z nich czego potrzebuje.  Wyobraź sobie, że siadasz obok . Czy to dziecko coś mówi? O coś prosi? A może nie mówi i w głębi serca liczy na to że będziesz z nim, dla niego bez proszenia, bez wyjaśniania , bo przecież dobrze rozumiesz w czym rzecz.  A Ty co pragniesz zrobisz dla tego dziecka – jaki impuls poczułeś, do czego Cię ciągnie? co konkretnie? Ty dorosły i Ty dziecko – zaopiekuj się tym wewnętrznym dzieckiem  w zgodzie z tym co wyczytałeś w jego oczach. Tam jest klucz do bycia dobrym dla siebie.  A wtedy nie będziesz wchodzić w związki ani nienasycony, ani zrezygnowany – ale zaopiekowany i wtedy miłość jest dużo prostsza.

Joanna Dudniczenko